|
|||
|
Klasa Okręgowa » Stalowa Wola |
dzisiaj: 227, wczoraj: 93
ogółem: 2 653 542
statystyki szczegółowe
LZS Podwolina 1:7 Francesco Jelna Juniorzy
Relacja w rozwinięciu...
W dzisiejszym dniu, drużyna juniorów z Jelnej, podejmowała drużynę z Podwoliny. Spotkanie rozpoczęło się o 14:00, nietypowo, gdyż z niewiadomych przyczyn nie zjawili się sędziowie, więc byli dobierani losowo.
Widowisko rozpoczęło się od szaleńczych ataków gości, Po upływie dwóch kwadransów prowadziliśmy już 3:0 po trzech rzutach wolnych, rozegranych w bardzo różnorodny sposób. Pierwszy, po krótkim rozegraniu futbolówkę w bramce ulokował pewnym strzałem Wojtek Romański, dogrywał Marcin Dubiel. Drugi rzut wolny, do piłki ustawionej na 25 metrze podszedł bardzo utalentowany napastnik z Jelnej: Marcin Dubiel, który po wspaniałym uderzeniu piłki prawą nogą umieścił ją pod poprzeczką bramki gospodarzy, bramkarz mógł tylko z bólem serca obserwować tor lotu pilki. Trzeci stały fragment został wykonany przez naszego cudownego środkowego pomocnika, Bartka Miazgę, wspaniałym technicznym uderzeniem trafił w sam róg bramki nieszczęsnego bramkarza Podwoliny, który przy tym uderzeniu pełnił funkcję dekoracji. Gdy gracze gospodarzy zdali sobię sprawę z tego że każdy kolejny stały fragment gry dla Francesco wróży nieszczęście, zaprzestali brutalnej gry przed własnym polem karnym. Jednak gdy Bartłomiej wbiegł w szesnastkę gospodarzy i zaczął swój taniec z piłką niczym Ronaldinho w szeregi zawodników z Podwoliny wdarła się panika i jeden z obrońców zmuszony był do nieczystej interwencji. A więc rzut karny, do którego podszedł Bartek i nie dał szans bramkarzowi uderzając w lewą stronę. Do końca pierwszej połowy dominowali gracze z Jelnej.
W przerwie przeprowadziliśmy jedną zmianę, boisko opuścił Bartek Miazga, a pojawił się na nim Tomasz Kowal.
Drugą połowę rozpoczęliśmy spokojniej niż pierwszą, gdyż nasz trener wytknął nam wiele mankamentów, przez które nie mogliśmy stworzyć składnej akcji. Więc zaczęliśmy rozgrywać piłkę w środkowej części boiska niczym FC Barcelona. Marcin Dubiel, wielki fan Realu Madryt, nie mogąc znieść sposobu gry swojego zespołu postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i po dobrym podaniu od naszego kapitana, którego wybraliśmy jednomyślnie Dominika Kozyry, przedryblował jednego z obrońców i potężnym strzałem z 14 metrów nie dał szans próbującemu interweniować bramkarzowi. Następna bramka to wspaniała dwójkowa akcja zawiązana między Bartkiem a Marcinem, po której ten drugi plasowanym uderzeniem w długi róg po raz kolejny doprowadził bramkarza gospodarzy do łez, a swój zespół do euforii, kompletując hat-trick. Ostatnią naszą bramkę zdobyliśmy po rzucie rożnym, Marcin Ładak popisał się dośrodkowaniem godnym największych tuzów futbolu i Bartek Dąbrowski dopełnił formalności strzelając wspaniała bramkę głową, na 7:1 pozbawiąjąc gospodarzy resztki złudzeń na dobry wynik. W międzyczasie po niefortunnym zagraniu ręką we własnym polu karnym, gospodarze zdobyli swoją honorową bramkę.
Podsumowując, pierwszy rozegrany mecz Francesco w tym sezonie można zaliczyć do udanych. Pomijając to że większość naszych graczy jest poobijana jak Fabregas po meczu z Realem, albo nawet bardziej, gdyż gospodarze w pierwszej połowie faulowali bardzo brutalnie. Jesteśmy zbudowani naszą grą i z nadzieją spoglądamy w przyszłość.
powiem tylko jedno moi młodzi koledzy, wyobraźnie to wy macie bujną :)
koleś co nie pisze . hahaahahahahahahahah
co to za poeta pisał, widzę że byłeś jeszcze podniecony po meczu. Może idź na jakieś dziennikarstwo może się minąłeś z powołaniem
To nie wyobraźnia, to odzwierciedlenia faktów . :D